


Lawina zeszła z Gór”. Kpt. Wendrowski ps ,,Lawina” zacierał ręce, wszystko szło według planu. Zbrodniarz Czesław Gęborski zapinał na Opolszczyźnie wszystko na tzw. ostatni guzik. 31 Sierpnia 1946 r. „Bartek” przekazał komendę „Wichurze” Sam jechał do Gliwic do mieszkania wynajętego przez ,,Lawinę”. Wyjazd żołnierzy ,,do amerykańskiej strefy okupacyjnej” i ostateczna likwidacja ,,band NSZ” to już była tylko formalność. Ale „Bartek” nie podejrzewał, że wpadł w pułapkę zastawioną przez MBP…Żołnierze pożegnali się z rodzinami zadowoleni że jadą na zachód. 6 Września I transport !! Miał liczyć 2-3 samochody ciężarowe i jeden samochód osobowy. W nim i za kierownicami ciężarówek, ludzie Lawiny, którzy na punktach kontrolnych legitymować się mieli dokumentami UB. Transporty wyjeżdżały nocą i słuch po partyzantach miał zginąć ….Operacja była diabolicznie dopracowana w najmniejszych szczegółach. Kierownictwo UB doszło do wniosku, że lepiej jest zwabić partyzantów na upatrzone miejsce i zlikwidować, niż ganiać się za nimi po lasach.,,Nie płacz siostra za mną” – powiedział we wrześniu 1946 r Karol Talik ,, Będzie ci lepiej, jak dotrę do Londynu.” Wtedy Beata Talik widziała brata ostatni raz.W tych samych dniach Józef Marek przysłał rodzicom skrawek kartki: „Przyjdźcie się pożegnać! Wyjeżdżam na Zachód”. Miał 19 lat.Fragment ostatniego listu Janka Przewoznika do mamy.,,Kochana mamusiu. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Proszę się nie gniewać że tak długo nie pisałem. U nas nic nowego” A potem Janek odjechał…Zamordowany przez czerwonych zbrodniarzy we wrześniu 1946 r na Opolszczyźnie w wieku 21 lat. Przy pożegnaniu brat Tadeusz powiedział „Gdyby zdekonspirowano ludzi z pierwszych ciężarówek, to przeżyje choć jeden z nas „……Pod osłoną lasów Podbeskidzia w okolicach Szczyrku 6 września 46 r zajechały pierwsze ciężarówki. Młodzi synowie i córki ziemi Żywieckiej, głównie w wieku 18 – 25 lat, byli przekonani, że wyjeżdżają na Zachód, by tam rozpocząć nowe życie.Tymczasem UB wiozło ich do miejsca kaźni do miejsca gdzie mieli pozostać na zawsze. W pełnym umundurowaniu, wsiadali do ciężarówek i odjeżdżali na zachód. Byli przekonani, że to dowództwo przerzuca bezpiecznie cały oddział na Ziemie Odzyskane, gdzie łatwiej im będzie kontynuować walkę.Jak się okazało samochody wcale nie dojechały do celu, a droga kończyła się gdzieś na Opolszczyźnie, w rejonie Scharfenbergu, Grodkowa i Barutu. To miał być tylko nocny przystanek w drodze….Wówczas nie wiedzieli, w czyich rękach się znajdują. Czy wyjeżdżając transportami przypuszczali ze to Ich ostatnia noc w życiu ?Partyzanci „Bartka”, pod osłoną ciepłych wrześniowych nocy 1946 r, wsiedli na ciężarówki i wyruszyli na ziemie zachodnie. Rodziny miesiącami czekały na wiadomość. Ślad po nich zaginął. Prawda okazała się zupełnie inna. Mroczna i krwawa. Kolumna ciężarówek zatrzymała się koło budynku na leśnej polanie. Był to kolejny, etap podróży, przygotowany rzekomo przez centralę NSZ. Żołnierze mieli zapewniony nocleg i posiłek. Gospodarze czekający na partyzantów przygotowali chleb i wódkę. Żołnierze dostali kolację, w trakcie której częstowano ich zatrutym alkoholem, który został zaprawiony środkiem usypiającym przez lekarza UB z Katowic, Iwańskiego. Wszystko było przygotowane na przyjazd cieżarówek z pod Baraniej Góry. Był wczesny wieczór, nadchodziła ciepła letnia noc. Młodzi ludzie wyszli z ciężarówek powitani przez ,,kolegów partyzantów” W baraku czekała na nich kolacja……Do akcji sprowadzono z Katowic 70 najbardziej zaufanych funkcjonariuszy, którzy wcześniej obstawili las. Pomagać im miało ok 40 Rosjan. Mieli oni swoim doświadczeniem poradzić sobie z zatarciem śladów mordu, z czego wywiązali się wzorowo.Egzekucję zaplanowali i wykonali funkcjonariusze katowickiego Urzędu Bezpieczeństwa. O świcie zaczęła się likwidacja. Pod barak położono 7 min, nad ranem fińskim nożem ktoś zabił wartownika.Przez okna do budynku wpadły granaty. Żołnierze oszołomieni wybuchem i alkoholem wybiegali na dwór. Wyłapywano ich i kazano im się rozebrać do naga, po czym prowadzono nad przygotowane doły śmierci, tam zabijano strzałem w tył głowy.Wszystkie ciała wrzucano do masowej mogiły a wszystkie ich rzeczy spalono, aby po partyzantach nie został żaden ślad. Mordercy i oprawcy partyzantów musieli się spieszyć. Tych bandytów mieli z głowy, teraz czekał ich jeszcze drugi transport, który miał nadjechać za kilka dni…..Po południunastępnego dnia, milicjant z pobliskiego posterunku przyprowadził bosego mężczyznę ubranego we flanelową koszulę i w kalesony. Jeszcze był oszołomiony. Ubecy nie chcieli wierzyć, że komuś udało się wymknąć.,,Nazywał się Cieślar i pochodził z Wisły-Malinki „zeznawał Jan Zieliński. ,,Chciał mi dać swoją ślubną obrączkę, ale nie bardzo wiem po co”. Zieliński i Czesław Gęborski, były komendant obozu w Łambinowicach, usłyszeli od swego szefa Leona Wajntrauba (nacz. Powiatowego UB w Cieszynie) rozkaz: – ,,Zastrzelcie go” !Gęborski saperką pogłębił jeden z lejów po bombie. Zieliński pilnował Cieślara. ,,Mówiłem mu, żeby uciekał. Spuściłem nawet spodnie, pozorując, że się załatwiam, by ułatwić mu ucieczkę. Cieślar był jednak tak oszołomiony, że stał koło mnie. Prosił tylko, bym pozdrowił jego żonę i dzieci.” mówił przed prokuratorem. Gęborski wziął Cieślara za barak, zastrzelił i zakopał w leju po minie.Jeszcze tego samego dnia, późnym popołudniem, na lotnisku w Grodkowie, wylądował samolot. Przyleciał prosto z Warszawy. Jednopłatowiec miał na skrzydłach rosyjskie czerwone gwiazdy.Przylecieli nim minister Stanisław Radkiewicz, szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, któremu podlegało UB, wiceminister Roman Romkowski i płk józef Światło. Towarzyszyło im trzech generałów rosyjskich. Z pewnością zdawano relację z akcji. Po jakimś czasie Radkiewicz i inni odlecieli,Żaden ze sprawców tej zbrodni nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości.Pod Baranią Górą, na której stacjonowali partyzanci, szykowano się już do drugiego transportu. Między 10 a 15 września 1946 r miały wyruszyć kolejne ciężarówki. Na miejscu zbrodni w lesie rosły trzy brzozy. Ludzie do dziś mówią że one płaczą, ale wtedy nikt nie wiedział kogo opłakują ….MINĘŁO 75 LAT ….W trzech likwidacjach zostało zamordowanych ponad 100 żołniezy kpt. Flamego -,,Bartka”. Była to największa tego typu operacja w powojennej Polsce, sterowana z poziomu centralnych struktur Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.W jej ramach członkowie podziemia antykomunistycznego nie zostali aresztowani i skazani przez sąd, lecz podstępnie zwabieni, a następnie zamordowani w ramach dokładnie zaplanowanej akcji eksterminacyjnej.Z racji na masowy charakter mordu i metodę, którą posłużyli się funkcjonariusze bezpieki o miejscach zbrodni mówi się jako o „Śląskim Katyniu”..POSZUKIWANIA SZCZĄTKÓW BOHATERÓW.O mordzie dokonanym w 1946 r na terenie byłego majątku Scharfenberg (Grudzieniec) pod Dworzyskiem w pow. Nyskim pierwsze podejrzenia pojawiły się już w latach 2000.W 2007 r członkowie Stowarzyszenia Kryptonim T – IV już publicznie wskazywali Scharfenberg jako miejsce likwidacji I transportu a w 2010 r członek tej grupy odkrywców, Piotr Witek wskazał dokładne miejsce w którym znajdowały się szczątki ludzkie.W trakcie prac jakie podjął w 2012 r Prof. Krzysztof Szwagrzyk ujawniono w tym miejscu zniszczone szkielety około 30 osób.Cżęść szczątków zamordowanych żołnierzy już odnalezliśmy. Ale poszukiwania w Scharfenbergu wciąż trwają…IPN wielokrotnie prowadził badania w miejscach, co do których zachodziło podejrzenie, że mogą tam znajdować się szczątki zamordowanych partyzantów ze Zgrupowania NSZ Henryka Flamego.W końcu marca 2016 r na terenie po byłym lotnisku Luftwaffe w Starym Grodkowie prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN z pomocą wolontariuszy i poszukiwaczy z miesięcznika Odkrywca, Odra-Niemen, Kryptonim T- IV, dokonał ekshumacji kolejnej grupy wymordowanych w tym miejscu bohaterów, tym razem z II transportu…———————————————-W miejscu gdzie we Wrześniu 1946 r. funkcjonariusze komunistycznego aparatu represji zamordowali kilkudziesięciu polskich żołnierzy NSZ, 5 czerwca 2019 odsłonięto pomnik.Na Polanie Śmierci znajduje się też rekonstrukcja baraku wysadzonego w powietrze jesienią 1946 r. W jego wnętrzu umieszczono naturalnej wielkości szklane plansze-postaci symbolizujące członków Podziemia Niepodległościowego.Przed barakiem ustawiono kilkumetrowy kamienny krzyż. Prosty ale smukły i dumny tak jak prości i dumni byli żołnierze ,,Bartka” A miejsca odnalezienia szczątków żołnierzy i artefaktów oznaczono symbolicznymi kamiennymi mogiłami…Pomimo wielokrotnych prac i badań w pobliżu wsi Barut nadal nie odnaleziono szczątków zamordowanych w tym miejscu żołnierzy z III transportu…Końcem 1946 r Bolesław Bierut, minister Stanisław Radkiewicz (szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, któremu podlegało UB, wiceminister Roman Romkowski i pułkownik Światło, Zieliński, Czesław Gęborski i „kpt. Lawina”, czyli Henryk Wendrowski, byli zadowoleni z „sukcesu” jakim było wymordowanie tej grupy polskich patriotów. Wszystko poszło zgodnie z planem…Zlikwidowali ,,groznych bandytów” Pozbawili ich nazwisk, godności i zakopali w dołach śmierci. Nikt nigdy się miał o tym nie dowiedzieć. Nigdy nikt nie miał ich odnależć….Komunistyczni siepacze, renegaci i krwawi zbrodniarze jednak nie przewidzieli jednego! Że po latach znajdą się tacy ludzie jak prof. Krzysztof Szwagrzyk, jak wybitny historyk Tomasz Greniuch i zapaleńcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Kryptonim T- IV, którzy upomną się o pamięć i groby naszych bohaterów.Że głośno wykrzyczymy nazwiska morderców. Że wrócimy i będziemy wracać po naszych bohaterów. Nie spoczniemy póki ostatni Żołnierz Wyklęty nie zostanie wyjęty z dołów śmierci.Wierzymy w to, że z pomocą Bożą odnajdziemy Ich wszystkich i wszyscy będą mieć swoje mogiły i uroczyste pogrzeby.Odzyskają imiona, godność i należną Im cześć. Tak nam dopomóż Bóg!CZEŚC ICH PAMIĘCI. ![]()




















